Prawie
skończyłam z zasadami, więc już za chwileczkę, już za momencik zacznę dzielić
się wrażeniami z meczów. Z tego pierwszego naprawdę niczego nie pamiętam.
Żadnej akcji, żadnego przyłożenia… Mało ich było, to prawda, ale to zasługa
defensywy… W każdym razie nawet gdyby ich było więcej, próby zrozumienia
sytuacji na boisku i tak skutecznie tłumiły wszystko inne.
Dlaczego
ciągle podkreślam, że ważne jest złapanie piłki trwałe? Jajo ma tendencję do
zwiewania, pewnie specjalnie taki kształt ma, żeby było trudniej. Kiedy piłka
po rzucie wysmyknie się temu, do którego rzucano, nie tylko może ją przejąć
wróg. Konsekwencją jest także wznowienie gry z poprzedniego punktu, czyli z
tego miejsca, gdzie stoi trzymacz badylka. I numerek na badylku wzrasta o jeden
czyli mamy jedną szansę mniej na przedarcie się przez zadany dystans. Jeśli przy
czwartej próbie piłka na starcie znajduje się bliziutko drugiego lizaka, to
drużyna może się zdecydować w czwartej próbie pokonać niewielką odległość
metodą z trzech pierwszych podejść. Jeśli jest dalej, zwykle wykopuje się na
stronę przeciwnika, bowiem tam, gdzie tę piłkę złapie wróg i się go zatrzyma,
stamtąd zaczynają lecieć do naszego pola punktowego. Ale…! Jeśli piłka się
wrogowi wysmyknie, możemy ją przejąć i wtedy my gramy J Albo odwrotnie, z tego się jednak nie
cieszymy.
Przewinienia…
Kiedy sędzia zgubi szmatkę od przewinień, zwykle któryś z zawodników dostaje
karę. Kary, które obserwowałam, polegały na przemieszczaniu się po boisku,
dlatego na razie nie wiem, czy są inne. Może ktoś wie, to dopisze na dole…
Jeśli nie dopisze, to dowiem się przy okazji. Przemieszczenia, jakie widziałam,
to ruchy o 5,10 i 15 jardów w obie strony. Jeśli przewinienie popełnia atak, to
się go za karę odciąga od pola punktowego przeciwnika, jeśli narazi się
defensywa, to podpycha im się wrogów bliżej pola punktowego. Kary są za różne
rzeczy. Na przykład za niewłaściwe zatrzymanie, trzymanie czy generalnie nie
takie podeście do zawodnika drużyny przeciwnej. O 15 jardów przesuwa
pociągnięcie za kratkę kasku, gdyż ponieważ można w taki sposób współgraczowi
kark skręcić. Na boisku normalnie nie widziałam nigdy czegoś takiego, ale w
bezsenną noc na Eurosporcie była transmisja z USA i tam w powtórce pokazali.
Nie wyglądało to przyjemnie, a przecież nie urwali mu w końcu tej głowy. „Ja
tylko pociągnął” jak mówił nasz bohater narodowy. Karę można dostać nie tylko
za sponiewieranie zawodnika, można też się ruszyć w niewłaściwym momencie. Kiedy
zawodnik drużyny atakującej wystartuje zanim piłkę wprowadzą do gry, to jest
falstart (tak mi internet powiedział). Falstart słyszałam dwa razy, nie
widziałam oczywiście żadnego. Przewinienie zobaczyć to jest naprawdę duża
sztuka i pojęcia nie mam, jak sobie sędziowie radzą. Na szczęście to nie mój
problem. Kary oczywiście są super, pod warunkiem, że karana jest drużyna
przeciwna.
Z tych
podstawowych zasad to chyba tyle, co wiem. Jeśli coś mi się przypomni,
uzupełnię, jeśli się czegoś nauczę – także. Chwilowo będziecie tak samo głupi,
jak ja, chyba, że sobie coś dorobicie na boku. Będę wdzięczna za podpowiedzi.
Pierwszy mecz
pójdzie na zmarnowanie. Tak było w moim przypadku i mam nadzieję, że w Waszym
też :P. Dopiero przy drugim zaczyna się ogarniać całokształt i wtedy też
zaczyna się kibicowanie. Na pierwszym cieszyłam się, kiedy ci obok się
cieszyli, bo nie zawsze zauważyłam, że już mamy powód.
Przy
pierwszym meczu zauważyłam (ponieważ przyjechałam wcześniej i miałam czas,
ZANIM emocje się zaczęły) profesjonalne podejście Husarii. Najważniejsze dla
mnie – stoisko z gadżetami (mówiłam, że jestem potrącona na tym punkcie). Nie
uprzedzono mnie i nie wzięłam pieniędzy, więc tylko się śliniłam na widok
koszulek, czapeczek, szalików i innych husarskich skarbów. Bardzo cenię
drużyny, które dbają o kibiców. Kibice takich drużyn odwdzięczają się
zachowaniami uznanymi przez resztę społeczeństwa za ekstremalne (tu można dać
przykłady z siatkówki – legendarni kibice Resovii Rzeszów, czy klubu z
Częstochowy). Resovii kibicuję nie tylko dlatego, że Igła tam gra, ale też
dlatego, że mają kibiców z najwyższej półki.
Dbanie
Husarii o kibiców pokazało się też w postaci pojazdu z lodami i goframi, a
także specjalnego namiotu dla kibiców do metra wzrostu. Fantastyczny pomysł,
zważywszy na fakt, iż na mecz przychodzą całe rodziny. Tak, można – tu jest to
zupełnie bezpieczne. Przynajmniej tak długo, jak długo nie wpuścimy malucha na
boisko. Nie jestem bywalcem, wprawdzie byłam na 100% meczów dostępnych, ale było
ich tylko trzy, ale wiem, że akcja rozgrywa się bardzo szybko i w zaskakujących
kierunkach. Pędzący z piłką zawodnik oczy ma dookoła głowy, ale podobnie jak
samochód – nie stanie w miejscu. Do tego leci za nim lub obok niego dwudziestu
jeden innych, którzy przed nim małego pryszcza zwyczajnie nie zauważą. O
nieszczęście nietrudno, dlatego podziwiam beztroskę rodziców, którzy pozwalają
swojemu bagażowi genetycznemu szwendać się po boisku. Zwłaszcza, że bagaż też
nie od macochy i swoje pomysły ma. Zanim rodzic zareaguje, zanim doleci do
spryciarza, młody może zdobyć sześć punktów. I na darmo! Apele organizatorów olewają,
podobnie jak niektórzy kibice, piknikujący na skraju murawy. Podnieść się z
kucek trochę trwa, a z siadu? Miazga gotowa, a jeśli nawet nas dzielny zawodnik
ominie, możemy zepsuć akcję własnej drużyny. Moim zdaniem organizator powinien
bardziej energicznie egzekwować prawa zawodników do swobodnej gry i zwyczajnie
wysłać specjalistę od przeganiania. Namiot dla młodych jest dobry nie tylko
dlatego, że się dzieciarnia po jakimś czasie znudzi meczem. Jest idealnym rozwiązaniem
dla tatusiów. Mamusia nigdy młodzieży z oka nie spuści, bo nie ma dla niej nic
ważniejszego. Tatusia mogą porwać emocje i zwyczajnie na sekundę odwróci się od
niego, a po sekundzie młody jest pół kilometra dalej i rozbiera na części
ławkę. W takim namiocie zostawia gówniarza i ma trochę spokoju. Sugerowałabym
tylko oznakowanie dziecka, żeby w emocjach nie odebrał innego. Chłopu orgiami –
oddał jedno, odebrał jedno, a partnerka może mieć pretensje.
Przy wyjściu
na mecz ważne jest przygotowanie osobiste kibica. Nie chodzi o pomalowanie
twarzy, czy odpowiednie odzianie się, choć to też istotna sprawa. Wprawdzie nie
dostanie się w zęby, kiedy przyjdzie się w barwach drużyny przeciwnej, ale na
pewno nie jest to w dobrym tonie. I ludzie dookoła dziwnie patrzą. Na pierwszy
swój mecz ubrałam się w t-shirta i spódnicę – ciepło było. I wróciłam czerwona
niczym krewetka z grilla. Nie pomyślałam, że spędzę te cztery kwadranse (czyli
trzy godziny J) siedząc w pełnym słońcu. Nie nasmarowałam się
niczym antysłońcowym, nie miałam czapki, parasolki – niczego. Nie zauważyłam
problemu, póki nie wróciłam do domu. Przez następny tydzień powinnam chodzić w
papierowej torbie na głowie. Nie chodziłam, bo taką mam specyfikę pracy, że
muszę dzioba pokazywać, ale nasłuchałam się komentarzy i pół biura miało
radochę. Jeśli nie chcecie robić za ośrodek rozrywki – zabezpieczcie się przed
słońcem. Dobrze jest wziąć sobie coś do picia, bo na meczu trzeba kibicować, a
od kibicowania zasycha w gardle. Wskazane, żeby to nie miało alkoholu, bo w
ciepłym szybko traci smak, osłabia organizm i kibicowanie zmienia się w
mamrotanie, a dodatkowo smród dookoła rozsiewa taki, że ludziom się cofa i
można zostać pobrudzonym. Wiem, co mówię, bo na meczu z Kingsami stał koło mnie
taki prorok, który już od dwóch dni wiedział, że Husaria wygra i świętował
intensywnie. Kibicu! Bądź człowiekiem!
Kibicowanie
jeszcze trochę nam nie wychodzi, ale to z nieśmiałości. Bratanica mi
opowiadała, jak pięknie zorganizowała Husaria doping na jednym z meczów
Cougarsów. Trzeba iść w tym kierunku. Bardzo miłe dla kibica są podziękowania
zawodników za doping. To takie kółko – my będziemy dopingować, to nam
podziękują, jeśli nam podziękują, to będziemy dopingować… Na te mecze
przychodzi jednak sporo ludzi normalnych, dla których wrzeszczenie „ go defence
go” nie jest czynnością codzienną. Dlatego dołączą wyłącznie w momencie, kiedy wszyscy dokoła będą wrzeszczeć, żeby się
nie wyróżniać. Myślę, że rozwój dyscypliny i reklama między wariatami sprawi,
że napłynie więcej ludności rozluźnionej i poziom kibicowania znacznie się
podniesie. Wzruszające dla kibica są nie tylko podziękowania drużyny własnej,
ale także przeciwnej. I uważam, że takie podziękowania mogą być skuteczną
bronią przeciwko chamom i prymitywom na trybunach. Nic tak nie deprymuje, jak „dziękujemy”
od ludzi, których się przed chwilą obrzuciło błotem… Ogólnie mam nadzieję, że
skomplikowane zasady gry oraz niemożność obserwowania akcji z większą
zawartością procentów we krwi nie dopuszczą do napływu "fanów" z piłki nożnej. Jednak wszystko się może zdarzyć, dlatego uważam, że wszelkiego typu chamstwo i
niewłaściwe zachowanie należy tępić od pierwszego objawu, żeby się nie
zagnieździło. Nie da się ukryć, że kibice Husarii bardzo mi się spodobali
dlatego, że prezentują właściwy poziom. I niech tak zostanie.
Bratanica może robić za źródło informacji, jak czegoś nie będziesz wiedziała :D Notka świetna, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/photo.php?fbid=148917598622137&set=gm.453328614748873&type=1&theater
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/photo.php?v=545404618844902
http://plfa.pl/rules
OdpowiedzUsuńKarą może być też dyskwalifikacja (usunięcie zawodnika z meczu) lub strata próby (czyli zmiana numerka na badylku na wyższy)
OdpowiedzUsuńDobrze się to czyta, ta część chyba najlepsza :) Pijany prorok- mam pewne podejrzenia co do tej osoby (kto wie, ten wie:) Pozdrawiam i zapraszam do oglądania meczu Finałowego!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wsparcie. :) Z tymi, co wiedzą, szybciej się nauczę :) Drugi link mi się nie otwiera, ale pierwszy ekstra :) To mi się bardzo podoba i tam chcę być :)
OdpowiedzUsuńKusicie tym finałem, kusicie... :)
Jutro relacja z meczu z Kings Kraków :)