Pomagając w przygotowaniach do II Kongresu Kobiet z
Obszarów Wiejskich napracowałam się nieporównywalnie mniej, niż dziewczyny z
Pyrzyc i okolic. W związku z tym odczuwałam spory dyskomfort. Zastanawiałam
się, jak jeszcze mogłabym przyłożyć się do tego, by wydarzenie to na długo
zostało w pamięci uczestniczek, uczestników oraz zaproszonych gości. Myśl była
jedna. Husaria. Gdyby tam pojawiła się Husaria, szczęki opadłyby do ziemi, a
kongres zrobił się sławny na całą Polskę. Dziewczyny na pewno byłyby zachwycone
i do tego odczepiły by się ode mnie z tymi durnymi pytaniami „o co ci chodzi z
tą Husarią”.
Super, tylko po cholerę zawodnicy futbolu
amerykańskiego mieliby pojawiać się na kongresie kobiet? Nawet zakładając, że
kilkunastu z nich idea równouprawnienia i innych feministycznych postulatów
jest bliska, to nie liczyłabym, że przyjadą posłuchać o problemach kobiet z
obszarów wiejskich. No tak, ale tam będą nie tylko kobiety, w sensie posiadania
biustu i tych ingrediencji tam na dole, ale przede wszystkim aktywistki
lokalnych społeczności. Dbające o wszystko i wszystkich. A to już zupełnie
zmienia postać rzeczy. Husaria chce propagować swój ulubiony sport wszędzie
(Pyrzyce i okolice śmiało można zaliczyć do „wszędzie”), dziewczyny potrzebują
interesujących inicjatyw w swoich gminach i sołectwach, czyli 2+2= Husaria w
Pyrzycach.
Najpierw rzuciłam pomysł Agnieszce, głównej
organizatorce. Pokazałam korzyści dla kongresu, dla lokalnych społeczności, dla
Husarii, dla uczestniczek i uczestników – cała lista osób uszczęśliwionych
przyjazdem zawodników. Agnieszka uznała, że byłoby super, gdyby wystąpili jako
niespodzianka w trakcie imprezy. Teraz czekało mnie zainteresowanie propozycją
Husarii. Nie miałabym obaw o ich uczestnictwo, gdyby nie fakt, ze trzeba było
jechać godzinę w jedną i godzinę w drugą stronę, żeby przez kwadrans poszaleć
na scenie. Martwiłam się, że dostanę „ochotników wojskowych”, którzy będą
przeklinać w żywe kamienie Piotra (bo wyznaczył), mnie (bo przeze mnie Piotr
ich wyznaczył), kongres i jego organizatorki (bo przez nie całe to
zamieszanie). Nie da się ukryć, że najbardziej przekonuje osoba nastawiona do
przedsięwzięcia optymistycznie – ten sam problem miałam przy reklamie
rekrutacji. Długo się nie męczyłam, uznałam, że daję okazję, a jak ją zespół
wykorzysta, to ich sprawa. Dostałam informację, że ekipa przyjedzie. Ustaliłam
z Agnieszką, że powinni wejść na scenę koło godziny piętnastej i tak
powiedziałam Husarzom.
Z burmistrzem Pyrzyc z kongresowymi wolontariuszkami. |
Na miejscu kongres sobie trwał, nie rozumiałam
zadziwiającej galopady poszczególnych paneli i skracania przerw, aż dotarła do
mnie informacja, że zaszło nieporozumienie w Domu Kultury i musimy skończyć
sporo wcześniej, bo miejscowe kino wyświetla film. Nie wdając się w dyskusję,
czy nie dałoby rady przesunąć rozpoczęcia filmu ciut później, zaczęłam ogarniać
plan mojej części imprezy. Zaczynało się robić ciasno. Wychodziło, że
jednocześnie powinnam witać Husarzy, wskazując im miejsce do przebrania i
ukrywając ich przed zbyt wczesnym ujawnieniem się, występować w panelu
dyskusyjnym, organizować spotkanie naszego stowarzyszenia z Wandą Nowicką oraz
wydać pół tony kociego żarcia, które miałam w bagażniku, a po które właśnie
zajeżdżała Justyna z naszej fundacji. Ekstra wyzwanie…
Aktywistki i aktywiści :) |
Husarze na szczęście przyjechali nieco wcześniej. Na
szczęście dla mnie – bo zdążyłam, na nieszczęście dla nich, bo musieli czekać
na swoje wejście. Zaskoczyli mnie ilościowo. Sławek donosił, że zgodnie z
sugestią przywiózł pełen asortyment i nawet jednego z najpiękniejszych miał.
Zdziwiłam się, bo byłam pewna, że Junior na szkoleniu dla QB jest, ale szybko
się wyjaśniło, że Marcina BuLi miał na myśli. Nie, no jasne. Maniek przeca jest
w czołówce „najpiękniejszych”. Przynajmniej w tej oficjalnej. :D Liczyłam na
pięciu graczy – jedno autko, a tu przyjechały aż trzy! Pełne zawodników!
Zaprosiłam ich do kwatery głównej, gdzie mieli w spokoju się przebrać. A potem
musiałam stać pod drzwiami i pilnować, żeby im nikt nie wlazł.
Wręczamy nagrody. |
Panie pchały się zupełnie instynktownie. W pewnym
momencie próbował się dostać do wnętrza także jeden pan. Kiedy absolutnie
odmówiłam wpuszczenia go za zamknięte drzwi, przekonując, że wcale tam nie chce
wchodzić, zapewnił mnie, że właśnie bardzo chce, bo będzie tam jedynym mężczyzną.
Uroczyście mu przysięgłam, że jest w błędzie, że absolutnie nie będzie tam
jedyny. Pojawiła się Ewa z prośbą o listę gości i losy, więc musiałam tam wsadzić
głowę. Powitał mnie ubrany kompletnie Sławek z czapką mikołajkową na głowie.
Wyglądał jeszcze lepiej, jak w kasku :D Wepchnęłam się do środka, bo większość
była już zupełnie ubrana i wyciągnęłam potrzebne papiery, a potem z Ewą
ustaliłam, że to ona na mój znak wpuści ich na scenę, Chwilę później drzwi się
otworzyły i Husarze wyszli na salony. Flesze, kamery, wywiady, uśmiechające się
szeroko panie – Sodoma i Gomora. Robiąc sobie zdjęcia ze wszystkimi zawodnicy
dotarli na pierwsze piętro, gdzie mieli poczekać na moment wejścia na scenę. Zainteresowanie
wzbudzili ogromne, wszyscy chcieli mieć z nimi zdjęcie, jak z niedźwiadkiem w
Zakopcu. Ponieważ głównie pchały się piękne panie (stanowiące jakieś 97% obecnych),
Husaria stawała do zdjęć uśmiechnięta, co tylko naganiało kolejnych
zainteresowanych. Niezmordowanie tłumaczyli wszystkim, skąd są, kim są, co
robią i dlaczego tak fajnie wyglądają. Zainteresował się nimi też burmistrz
Pyrzyc, sportowiec czynny. Ponieważ wstępnie umawialiśmy się wcześniej, że
Husaria włączy się w prowadzenie mikołajkowych zajęć dla dzieci w Pyrzycach,
atmosfera była najbardziej friendly z możliwych, bo level up było tylko
intensywne zakochanie się, które jest niemożliwe ze względu na preferencje obu
stron.
Adrian jako bęben maszyny losującej, Maniek jako Tapmadl :D |
Czas płynął, musiałam się zawijać na scenę, bo
zaczynała się dyskusja, w której miałam brać udział. Zostawiłam Husarię z Ewą
zupełnie bez obaw. Nawet zakładając nieopanowany atak kobiecych formacji,
panowie jednak byli lepiej przeszkoleni i zgrani, a poza tym – na kongresie były
wyłącznie panie na poziomie, co znów absolutnie wykluczało niestosowne
zachowanie typu szczypanie czy klepanie panów po tyłku.
Panel kończyłyśmy w biegu, po czym miało nastąpić
wręczenie nagród najbardziej aktywnym kobietom regionu. Zgodnie z najświeższymi
ustaleniami, Husaria miała wręczać szarfy. Zaprosiłam zawodników na scenę,
reklamując jednocześnie ostatnie osiągnięcia drużyny. Pojawienie się naszych Herkulesów
wywołało dziki aplauz na widowni, bo nie wszyscy widzowie szwendali się po
korytarzu i część jeszcze nie zauważyła atrakcji. Na scenie zrobiło się bardzo
ciasno, bo nagradzanych kobiet było trochę, władzy też, a Husaria też trochę
miejsca zajmowała zarówno z racji ilości, jak i gabarytów. Wręczono nagrody i
szarfy, potem było losowanie nagród wśród uczestniczek i uczestników kongresu.
Losował Adrian, wręczał Maniek, reszta wspierała emocjonalnie. To też trochę
trwało, bo część widowni gdzieś się szwendała, niektórzy już uznali, że impreza
się skończyła… Adrian zaczynał zgłaszać, że kończą się losy.
Tak wyglądamy na boisku i wszyscy się nas boją. :) |
Kiedy już wszyscy wszystko wszystkim rozdali,
nadszedł czas na prezentację drużyny. Ponieważ projektor już został zwinięty,
podobnie jak ekran (bo przecież już powinien być film wyświetlany, a my ciągle
siedzimy), BuLi dostał mikrofon i scenę i rozpoczął wykład. W międzyczasie
jeden z zawodników rozdawał przygotowane wcześniej ulotki. Wszyscy chcieli. J
Sławek powiedział to, co dla mnie najważniejsze w tym sporcie – nie ma sylwetki
dyskwalifikującej, każdy, kto ma serce do pracy i walki ma szanse znaleźć się w
drużynie. Oraz oczywiście – w futbolu amerykańskim nie ma czasu na zrobienie
prania między początkiem i końcem akcji. Nie wyjdziecie wstawić ciasta, jak to
często bywa w nożnej, kiedy bramkarz podaje do swojego zawodnika. Zanim
zawodnik zrobi coś sensownego z tą piłką, ciasto jest zwykle upieczone,
wyjedzone do połowy, talerzyki umyte, a blacha po pieczeniu znów zardzewiała. Na
gościach, poza złotym medalem, zrobiła wrażenie liczba trenujących Husarzy, a
także ilość ludzi w podstawowym składzie. Publika podzieliła się na dwa obozy,
jak to bywa w takich wypadkach. Jeden to wielbicielki liniowych, a drugie –
runnerów. Bitwy nie było, bo skoro Husaria liczy koło siedemdziesięciu ludzi,
jest szansa, że dla wszystkich wystarczy. :D Prezentacja (szybko, szybko, bo
pani od kina pluła na nas jadem) podstaw futbolu flagowego dała nadzieję na
udział w sporcie każdej obecnej osobie, więc kiedy zeszli ze sceny, opadły ich
kolejne stada amatorek FA. Ponieważ teraz miałam dwa punkty programu, czyli
spotkanie z marszałkinią Wandą Nowicką i przeładowanie puszek, bezpardonowo
rozprawiłam się z objawami uwielbienia. Przedstawiłam marszałkini Husarię i
vice versa, po czym w panice zaczęłam szukać Weroniki, która taszczyła moją
torbiel, a w niej klucze. Drużyna zaczęła się fotografować z władzą i cywilami,
a ja miałam kolejny level w grze w
szukanie – trzeba było znaleźć klucze do mojego samochodu.
W torbieli było wszystko i jeszcze trochę, ale kluczy nie było. Pomyślałam, że pewnie zostały w kwaterze głównej, zeszłam więc na dół. Okazało się, że w czasie poszukiwań Weroniki zawodnicy też zeszli na dół przebrać się w cywilne łachy. Przed drzwiami stała Ewa i nie wpuszczała nikogo do środka. Uśmiechnęła się do mnie dokładnie tak, jak ja do niej z godzinę wcześniej i oznajmiła, że nie, nie wpuści. :D Miałam w planie wydarcie się „pomocy”, ale zrezygnowałam, bo przy drzwiach słyszałam Sławka, a nie wiem, czy byłby taki wyrywny do ratowania mnie. Po tej akcji z dworcem nie mam pewności, czy by się poświęcił. :D W każdym razie moja determinacja wzrosła, bo Justyna wykonywała do mnie 456789 połączenie i Ewa ustąpiła ze śmiechem. Wdarłam się do środka, ale okazało się, że w środku kluczy też nie ma. Wysypanie zawartości torbieli w miejscu publicznym nie wchodziło w grę.
Ukryłam się w
zaułku kuchennym i dyskretnie, partiami, przeszukiwałam cholerny klamot kolejny
raz. Znalazłam. Pociągnęłam ze sobą dwóch już ubranych, bo kiedy dzień
wcześniej ładowałam moje auto kocią karmą mało mi kręgosłup nie pękł, a ręce
wyciągnęły się do kostek niczym rasowemu orangutanowi. Oni na treningach
podnoszą ciężary odpowiadające mojemu pojazdowi, więc tych puszek nawet nie
zauważą, że w rękach mieli. Panowie chętnie poszli, po czym okazało się, że mam
ich z pięciu. Zgrzewki z konserwami przeładowali dokładnie tak, jak napisałam –
chyba nie zauważywszy procesu i zadowolona Justyna pojechała do domu. Pożegnałam
się z Husarzami, którzy wydawali się zadowoleni z wrażenia, jakie zrobili i też
zaczęli wracać. Adrian przy okazji zabrał moją przyjaciółkę, za co mu z tego
miejsca gorąco dziękuję. Wróciłam do budynku, żeby ogarnąć do końca miejsce i zabrać
swoje klamoty i wpadłam w oko cyklonu. „A co, a jak, a ten ma zajefajne nogi, a
ten super, a tamten jeszcze lepszy, a czy masz numer telefonu…” J
Odpowiedź miałam jedną: widzimy się na meczach. Sądząc po zainteresowaniu – z Pyrzyc
będzie przyjeżdżał cały autokar. Dodatkowa wiadomość – na kongresie były też
dziewczyny z wielkopolskiego, lubuskiego, małopolskiego, mazowieckiego… Tam też
wzrośnie frekwencja, muszę sprawdzić, kto mi jest winien podziękowania. Może
jaki szalik dostanę w ramach wdzięczności? :D Z marszałkinią umówiliśmy się na finale Top
Ligi w przyszłym roku… Ilość osób zainteresowanych FA wzrosła znacząco –
imprezę, zarówno z punktu widzenia Husarii, dyscypliny, jak i kobiecego aktywu
uważam za wielki sukces. Kolejny raz widać – razem wychodzi lepiej J
W torbieli było wszystko i jeszcze trochę, ale kluczy nie było. Pomyślałam, że pewnie zostały w kwaterze głównej, zeszłam więc na dół. Okazało się, że w czasie poszukiwań Weroniki zawodnicy też zeszli na dół przebrać się w cywilne łachy. Przed drzwiami stała Ewa i nie wpuszczała nikogo do środka. Uśmiechnęła się do mnie dokładnie tak, jak ja do niej z godzinę wcześniej i oznajmiła, że nie, nie wpuści. :D Miałam w planie wydarcie się „pomocy”, ale zrezygnowałam, bo przy drzwiach słyszałam Sławka, a nie wiem, czy byłby taki wyrywny do ratowania mnie. Po tej akcji z dworcem nie mam pewności, czy by się poświęcił. :D W każdym razie moja determinacja wzrosła, bo Justyna wykonywała do mnie 456789 połączenie i Ewa ustąpiła ze śmiechem. Wdarłam się do środka, ale okazało się, że w środku kluczy też nie ma. Wysypanie zawartości torbieli w miejscu publicznym nie wchodziło w grę.
Z władzą :) |
Dziękuję bardzo wszystkim zawodnikom, którzy
odpowiedzieli na apel i przyjechali do Pyrzyc. Naprawdę – mowę mi odjęło, kiedy
Was wszystkich zobaczyłam, a to u mnie rzadki stan… J
Przepraszam, że nie przekazuję tych wszystkich numerów telefonów, które mi
pchały Wasze nowe wielbicielki, ale myliło mi się, który dla kogo, a nie
chciałam popełnić jakichś błędów. :D Znajdą Was na fb. J
Odpowiadając na sms-y, które zawierają jedno pytanie
– kiedy mecz? – informuję, że sezon zaczyna się na wiosnę i do tego czasu
musicie sobie jakoś radzić :D Polecam strony Husarii w internecie, profil na fb
i tropienie ulubieńców tamże… :D