21.03.2015 o godzinie 16.30 rozpoczyna się oficjalny sezon Husarii Szczecin w Toplidze. Oczywiście - nie mogę się doczekać, ale jednocześnie paraliżuje mnie strach. Pierwszy mecz jest najcięższy, bo po długiej przerwie nie wiem, w jakiej formie są zawodnicy, jak działają poszczególne formacje, czy drużyna ciągle stanowi nieprzebyty mur. Zdaję sobie sprawę, że o ile w poprzednim sezonie byliśmy jedną z najsilniejszych drużyn (nie napiszę, że najsilniejszą, bo się będą czepiać, żem nieskromna), o tyle w najwyższej klasie rozgrywkowej już nie będziemy faworytem. Mam jednak nadzieję, że pójdziemy za naszą drugą szczecińską drużyną, Cougars Szczecin i jak oni - będąc beniaminkiem - nieźle namieszamy.
Podpytywałam Rossiego, jak tam nasze przygotowania, obserwowałam zza płotu kilka treningów, słuchałam wieści z obozu w Trzemesznie, na którym w ostatnim tygodniu Husaria dopinała guziki w garniturze przygotowań, ale i tak pewności nabiorę po dwóch-trzech meczach. Trzymam kciuki za ręce, nogi i inne części ciała zawodników (nie, nie wszystkie, zboczuchy), bo bardzo nie lubię, kiedy mecz wygrywa/przegrywa czyjaś kontuzja. Liczę na to, że wszyscy ciężko pracowali, są w formie i głodni sukcesu, a także - pamiętają, że to gra zespołowa.
Ala jeszcze nie jest zawodniczką :) |
Powinnam teraz napisać coś o naszych importach, ale mam zahamowania. Największe dlatego, że do tej pory słowo "import" związane było dla mnie (poza gospodarką oczywiście) ze środowiskiem właścicieli psów rasowych. W ich języku "import" to przywieziony z zagranicy pies lub suka. Mówi się - miot po imporcie, co oznacza, że jeden lub drugi rodzic nie urodził się w Polsce. Nie umiem tego z mózgu wywalić i kiedy słyszę to słowo, widzę radośnie merdolącego ogonem czarnego teriera rosyjskiego. Będę ich nazywać zagranicznym wzmocnieniem. Albo inaczej jakoś. Nasze wzmocnienie w tym roku stanowi trzech amerykańskich graczy. Pierwszy z nich to znany z zeszłego sezonu Mario Brown zwany Marianem. Wtedy stanowił wsparcie na linii bocznej, gdyż nie zagrał w żadnym meczu. Dzielił się z zawodnikami wiedzą, a także kopał ich w tyłek, kiedy zagapiali się w czasie gry. Człowiek niezwykle otwarty, sympatyczny i uśmiechnięty, szybko uczący się polskiego.
Żeby zapisać, co się wypiło :) |
Pozostali zagramaniczni to Dylann Rauch i James Williams. Pierwszy będzie naszym QB, czyli rozgrywającym, a drugi RB, czyli running backiem. Dylann wraz z Juniorem i Mateuszem mają nadawać ton naszej grze, a James z resztą RB szaleć i zdobywać punkty, albo chociaż jardy. Tych panów jeszcze nie znam, ale mam w planie poznać i wtedy jeszcze coś Wam o nich napiszę.
Nabór jesienny dał nam kilka perełek, ale o nich na razie głównie słyszę. Przy okazji One Billion Rising, a także Sztafety Marzeń poznałam Alka, który zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, nie tylko dlatego, że jest duży i uśmiechnięty, ale przede wszystkim - zaangażowany w drużynę także poza boiskiem. Czekam z niecierpliwością na resztę, choć w sumie nie znam jeszcze wszystkich Husarzy z poprzedniego sezonu. Ciągle są tacy, którzy omijają mnie szerokim łukiem.
Koszulki |
Takie małe cosie... |
To kończę z bzdurami i widzimy się w sobotę na Pomarańczowej... Do zobaczenia :)
Więcej zdjęć ze sparingu Husarii z Wilkami z Łodzi, jak zawsze u Moniki :)
Husaria pod moją choinką :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz