wtorek, 17 marca 2015

1. Nowy sezon is coming



21.03.2015 o godzinie 16.30 rozpoczyna się oficjalny sezon Husarii Szczecin w Toplidze. Oczywiście - nie mogę się doczekać, ale jednocześnie paraliżuje mnie strach. Pierwszy mecz jest najcięższy, bo po długiej przerwie nie wiem, w jakiej formie są zawodnicy, jak działają poszczególne formacje, czy drużyna ciągle stanowi nieprzebyty mur. Zdaję sobie sprawę, że o ile w poprzednim sezonie byliśmy jedną z najsilniejszych drużyn (nie napiszę, że najsilniejszą, bo się będą czepiać, żem nieskromna), o tyle w najwyższej klasie rozgrywkowej już nie będziemy faworytem. Mam jednak nadzieję, że pójdziemy za naszą drugą szczecińską drużyną, Cougars Szczecin i jak oni - będąc beniaminkiem - nieźle namieszamy.
Podpytywałam Rossiego, jak tam nasze przygotowania, obserwowałam zza płotu kilka treningów, słuchałam wieści z obozu w Trzemesznie, na którym w ostatnim tygodniu Husaria dopinała guziki w garniturze przygotowań, ale i tak pewności nabiorę po dwóch-trzech meczach. Trzymam kciuki za ręce, nogi i inne części ciała zawodników (nie, nie wszystkie, zboczuchy), bo bardzo nie lubię, kiedy mecz wygrywa/przegrywa czyjaś kontuzja. Liczę na to, że wszyscy ciężko pracowali, są w formie i głodni sukcesu, a także - pamiętają, że to gra zespołowa.
Ala jeszcze nie jest zawodniczką :)

Powinnam teraz napisać coś o naszych importach, ale mam zahamowania. Największe dlatego, że do tej pory słowo "import" związane było dla mnie (poza gospodarką oczywiście) ze środowiskiem właścicieli psów rasowych. W ich języku "import" to przywieziony z zagranicy pies lub suka. Mówi się - miot po imporcie, co oznacza, że jeden lub drugi rodzic nie urodził się w Polsce. Nie umiem tego z mózgu wywalić i kiedy słyszę to słowo, widzę radośnie merdolącego ogonem czarnego teriera rosyjskiego. Będę ich nazywać zagranicznym wzmocnieniem. Albo inaczej jakoś. Nasze wzmocnienie w tym roku stanowi trzech amerykańskich graczy. Pierwszy z nich to znany z zeszłego sezonu Mario Brown zwany Marianem. Wtedy stanowił wsparcie na linii bocznej, gdyż nie zagrał w żadnym meczu. Dzielił się z zawodnikami wiedzą, a także kopał ich w tyłek, kiedy zagapiali się w czasie gry. Człowiek niezwykle otwarty, sympatyczny i uśmiechnięty, szybko uczący się polskiego.
Żeby zapisać, co się wypiło :)
Kto słyszał z jego ust "jesztesz miłoszcią mojego życzia" wie o czym mówię. Nie wątpię, że po kolejnym sezonie w Polsce zrobi doktorat na polonistyce. Zgodnie z rozpiską na stronie PLFA, Mario gra jako WR, czyli wide receiver. Ja wolę określenie wild receiver, bo często żeby pokonać defensywę przeciwnika trzeba być dzikim zwierzem, a nie zwykłym łapaczem. Gdyby ktoś nie pamiętał, co robią ludzie na poszczególnych pozycjach, to tutaj mamy opisy ofensywy, a tutaj defensywy. Nie będę przepisywała tego, co już raz wrzuciłam, bo mi z nudów padniecie.
Pozostali zagramaniczni to Dylann Rauch i James Williams. Pierwszy będzie naszym QB, czyli rozgrywającym, a drugi RB, czyli running backiem. Dylann wraz z Juniorem i Mateuszem mają nadawać ton naszej grze, a  James z resztą RB szaleć i zdobywać punkty, albo chociaż jardy. Tych panów jeszcze nie znam, ale mam w planie poznać i wtedy jeszcze coś Wam o nich napiszę.
Nabór jesienny dał nam kilka perełek, ale o nich na razie głównie słyszę. Przy okazji One Billion Rising, a także Sztafety Marzeń poznałam Alka, który zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, nie tylko dlatego, że jest duży i uśmiechnięty, ale przede wszystkim - zaangażowany w drużynę także poza boiskiem. Czekam z niecierpliwością na resztę, choć w sumie nie znam jeszcze wszystkich Husarzy z poprzedniego sezonu. Ciągle są tacy, którzy omijają mnie szerokim łukiem.
Koszulki
Poza przygotowaniami zawodników, Husaria przygotowała się też gadżetowo. Rossi spiął się, nie wiem, czy jeszcze kogoś do pomocy zagonił, ale dzięki niemu mamy szeroki asortyment tych jakże przyjemnych dla kibica drobiazgów. Pierwsza do mnie trafiła torba, a właściwie torby, bo z racji zbliżających się wtedy świąt nakupiłam dla rodziny, żeby spakować w nie prezenty. Cała moja rodzina i kilku przyjaciół przemieszcza się po świecie reklamując Husarię. Na WOŚP największym powodzeniem cieszyły się bransoletki - zostały wykupione i nie udało mi się po nie dopchać. Jest też piękny terminarz, można nabyć drogą kupna kubek termiczny - jakże potrzebny w podróży, a także szeroki asortyment koszulek... Mamy latarki podręczne i inne takie - zapraszamy do reklamy!
Takie małe cosie...
Zajmuję się pierdołami, żeby zabić czas i dotrwać do meczu w miarę bez szkody dla psychiki, ale gwarancji jak zwykle nie mam. Im dłużej kibicuję Husarii, tym bardziej denerwuję się przed meczami. A to wejście w Topligę jest szczególnie stresujące. Ciągle mam przed oczami  kontuzjowanego centra Panthers Wrocław, który mimo tego, że ledwo trzymał się na nogach grał, bo nie mieli zmiennika. A Seahawksy demolowały go bardziej i bardziej. Skoro masakrowanie obcego tak mnie bolało, co będzie, kiedy uszkodzą mi Husarza?

To kończę z bzdurami i widzimy się w sobotę na Pomarańczowej... Do zobaczenia :)

Więcej zdjęć ze sparingu Husarii z Wilkami z Łodzi, jak zawsze u Moniki :)




Husaria pod moją choinką :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz