wtorek, 17 lutego 2015

2. Narażam się :P

Było...
Kolejny intensywny weekend za mną. Każdego dnia spotykałam się z Husarią, bo drużyna odpowiada na apele i włącza się w różne działania charytatywne i kampanie społeczne. Potrzebowałam zawodników do mojej – ogólnoświatowej - akcji przeciwko przemocy wobec kobiet One Billion Rising. Jeden telefon do Rossiego i usłyszałam – będziemy. Dlatego w sobotę Husaria była z nami w CH Galaxy w Szczecinie, gdzie tańczyłyśmy, by zwrócić uwagę na ten poważny, społeczny problem, ale też by wskazać sposoby walki z nim. Tu bardzo przydała się Husaria, bo panowie są niezbędni, by zatrzymać przemoc. Nie wystarczy nie bić partnerki – trzeba też reagować, gdy inni poniżają koleżanki, znajome i nieznajome. Łatwiej słowa krytyki przyjąć od silnego, wysportowanego mistrza Polski, niż od sąsiada. Husaria obiecała – Husaria była.
...jest.
Podobnie w niedzielę, kiedy startowała kolejna Sztafeta Marzeń szczecińskiego oddziału fundacji Mam Marzenie. Wprawdzie Maciej spóźnił się potwornie, ale zdążył, zanim nasza ekipa znalazła się w wodzie. Na trybunach Husaria też była, ale w mizernych niestety ilościach. Zeszłoroczna edycja została zdominowana przez naszych zarówno w wodzie, jak i na trybunach. W tym roku było słabo w obu miejscach.
I właśnie to ostatnie skłoniło mnie do napisania niniejszego tekstu. Obserwuję drużynę kolejny rok i bardzo mnie cieszy, że angażuje się w różne akcje społeczne, bo poza szczytnym celem, jakim jest pomoc, wspierając różne grupy  sama może liczyć na ich wparcie.  Jak wynika z rozmów z włodarzami miasta  - tylko ekipy z silnym poparciem społecznym wywalczą sobie boisko, halę, pomoc finansową czy rzeczową. Nikt grosza z budżetu nie da na potrzeby stu mieszkańców, chyba, że wśród nich jest jakaś fisza. Nie ważne, ile pucharów zdobędzie Husaria  - musi liczyć na siebie i ludzi, których pozyska. Grupa Husarzy od września dwoi się i troi, by zdobyć dla zespołu sponsorów, pieniądze, boisko, graczy. Działają, bo chcą, by Husaria w TopLidze zaprezentowała się jak najlepiej, by w osiągnięciu sukcesu nie zaszkodził prozaiczny brak kasy, czy miejsca do grania. Tylko ta grupa działających jest dość mała. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma predyspozycje, by chodzić po firmach i namawiać na dawanie kasy, występować w mediach czy organizować akcje propagandowe i nie oczekuję, że cała drużyna zaangażuje się w te działania. Są akcje, w których nie potrzeba wielu osób – jak wypad do dzieciaków do szpitala, czy zajęcia w szkole, ale są też takie, w których
Było...
mniej niż dziesięciu nie powinno się pojawiać, bo wygląda to żałośnie.  Rozumiem, że jeśli wydarzenie wymaga specjalnych predyspozycji  - umiejętności publicznego wypowiadania się, przeczytania iluś książek, postępowania z dziećmi, to mogą być problemy ze skompletowaniem dwudziestoosobowej ekipy, ale w tam, gdzie jedynym obowiązkiem jest OBECNOŚĆ nie ma prawa brakować Husarzy! Chyba, że mamy w dupie drużynę. Przepychać się można pod blokiem, nie potrzeba to tego ani boiska, ani padów czy kasków. Do GRANIA potrzeba zawodników, a oni w tej sytuacji powinni pomagać drużynie. Odpowiednio dużej liczby zawodników. Analizując skład Husarii Szczecin na stronie PLFA można się doliczyć blisko sześćdziesięciu chłopa. Patrząc na zdjęcia z dziesięciu ostatnich imprez, w których Husaria brała udział, naliczę może ze dwudziestu.  Ja wiem, że każdy ma swoje życie prywatne, dom, szkołę, pracę. Tylko czy naprawdę tak trudno znaleźć czas raz w miesiącu i gdzieś się pojawić? Przecież można zabrać rodzinę – będzie nas jeszcze więcej, a czas spędzony pożytecznie zaprocentuje. Nigdy nie wiemy, GDZIE spotkamy najlepszego sponsora, ani czy ktoś z poznanych przy okazji charytatywnych spotkań nie okaże się złotym kluczem do drzwi miejskiego urzędu, czy znakomitym organizatorem, który wesprze wysiłki Olafa, Rossiego i reszty. Skoro może cała rodzina trenera angażować się w Husarię, czemu nie mogą tego zrobić zawodnicy? Przy takiej liczbie spokojnie da się uwzględnić wszystkie interesy. Tym bardziej, że jeszcze nie grają meczów. Mecz znacznie trudniej dopasować do swoich planów, bo jego termin jest trwały i nieprzekładalny i muszą na nim być wszyscy, ale jak widać – da się.
...jest... 
Zaraz pewnie usłyszę, że się czepiam. :) Można to i tak odebrać. Natomiast zależy mi na rozwoju tej drużyny, na jej awansie sportowym i społecznym. Uważam, że ma wiele do ofiarowania mieszkańcom Szczecina i że obecnie nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału. Tylko stanowiąc dużą, mocną ekipę możemy wypromować dyscyplinę i Husarię. Czasem ktoś musi kopnąć w tyłek, co niniejszym czynię. 
Cieszę się, że pojawili się w ekipie zaangażowani rookies. Jest szansa, że duch wspierania w Husarii nie zginie, będzie miał kto się udzielać. Szkoda, że tak niewielu.  Oczywiście – można się zastanawiać, czy lepiej być wszędzie w liczbie pięciu-siedmiu osób, czy wziąć udział w połowie imprez, za to wystawić trzydziestoosobową ekipę. Tylko czy na pewno trzeba wybierać?
... jest.

Husario – pokonałaś kontuzje, problemy organizacyjne, dwukrotnie pokonałaś wszystkie drużyny PLFA I, w tym Lowlanders Białystok, masz pięciu reprezentantów Polski i super-trenera. Naprawdę nie da rady liczniej? Na pewno? No? 


Dopisek: Oczywiście bardzo, bardzo dziękuję tym zawodnikom, którzy się udzielają, na których zawsze można liczyć i dzięki którym Husaria staje się znana coraz szerszej publiczności. 
I żeby nie było - sama robię, co mogę :) W publicznych wystąpieniach mam zwykle na sobie coś z logo Husarii, a na co dzień w husarskiej torbie noszę do pracy śniadanie. :)

Jeszcze jedno - oczywiście - promocją drużyny powinien zająć się zarząd stowarzyszenia, ale nasz zarząd jest wyłącznie do oglądania w KRS, dlatego jeśli chcemy istnieć - musimy zacząć działać we własnym zakresie. Umiesz liczyć - licz na siebie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz